Początek nowego roku stoi pod znakiem błyskawicznie rozprzestrzeniającej się na terenie całego kraju mody na morsowanie. Czy w tym całym szaleństwie chodzi jedynie o chwilowy trend, który dobiegnie końca szybciej niż się zaczął?
Morsowanie, a więc krótka kąpiel w lodowatej wodzie o prozdrowotnych właściwościach, bije w ostatnim czasie rekordy popularności. Prawdziwe apogeum nastąpiło jednak u progu bieżącego roku – obecnie w sieci aż roi się od zdjęć osób, które coraz chętniej i z nieskrywaną dumną chwalą się praktykowaną aktywnością.
W mediach społecznościowych nie brakuje oczywiście osób bardzo sceptycznie podchodzących do nowo zapoczątkowanej mody. Wśród internautów znaleźli się bowiem również tacy, którzy zarzucają morsom chęć zyskania popularności za sprawą lodowatych kąpieli. Złośliwi są przekonani, że większość z nich w mgnieniu oka zapomni o nowym „ulubionym” zajęciu, o czym dają do zrozumienia za sprawą ironicznych memów.
Z czego wynika tak gigantyczne zainteresowanie morsowaniem? Jeden z kluczowych czynników z pewnością stanowi ograniczony dostęp do siłowni, klubów fitness oraz basenów. Pozbawieni swoich standardowych aktywności sportowcy-amatorzy poszukują zatem alternatywnych sposobów na utrzymanie formy. Masowo umieszczane w internecie zdjęcia udowadniają, że morsowanie rzeczywiście przypadło im do gustu.
Wbrew powszechnie panującej opinii, zimowe kąpiele nie należą do najprostszych wyzwań. Warto pamiętać, że przed zanurzeniem się w lodowatej wodzie konieczne jest właściwe przygotowanie kondycyjne, zdrowotne, organizacyjne, a nawet psychiczne. Jeśli jednak spełnimy niezbędne warunki, nasz organizm może stać się znacznie bardziej odporny na różne infekcje i drobnoustroje.
Morsowanie to nowy styl życia? A może powinno określać się je mianem chwilowego trendu? Ostateczną odpowiedź na te pytania poznamy prawdopodobnie dopiero w przyszłym roku, tym niemniej grono „morsów” rozrosło się już o tysiące miłośników ekstremalnych kąpieli.
Zdjęcie wyróżniające: Pixabay
