Ekstremalny zjazd na… jabłuszku – nowy sport narodowy Polaków

Zima w miastach od lat nie rozpieszcza miłośników śnieżnego szaleństwa, wobec czego wielu z nich nawet w dobie pandemii COVID-19 decyduje się na przetarcie górskich szlaków w celu zażycia swoich ulubionych aktywności. W tym roku zabroniona jest wprawdzie ciesząca się największym zainteresowaniem jazda na nartach, ale fani zabaw na białym puchu w mgnieniu oka znaleźli alternatywne sposoby na wykorzystanie sprzyjających warunków pogodowych.

Naturalnym zamiennikiem nart wydają się być sanki i choć na stokach rzeczywiście aż roi się od saneczkarzy, to w bieżącym sezonie prawdziwą furorę robią ekstremalne zjazdy przy pomocy tzw. jabłuszka. Cienka podkładka, zwana także ślizgiem, stanowi gadżet doskonale znany przede wszystkim najmłodszym, ale coraz chętniej korzystają z niego również osoby dorosłe. Prostota w połączeniu z niską wagą i niezapomnianymi wrażeniami podczas zjeżdżania zapewniły jabłuszku gigantyczną wręcz popularność.

Na górskich terenach szybko okazało się jednak, że nie każdy zdaje sobie sprawę z tego, do jakiego rodzaju zabawy ten niepozorny sprzęt jest przeznaczony. Ślizg rzeczywiście znakomicie sprawdza się w zimowej aurze, aczkolwiek bezpieczne zjazdy umożliwia tylko z niewielkich górek, w związku z czym korzystanie z niego na wysokich stokach wiąże się z ogromnym ryzykiem. Tylko w miniony weekend beskidzcy goprowcy byli zmuszeni do przeprowadzenia aż 14 interwencji spowodowanych nierozważną jazdą na sankach lub wspomnianych jabłuszkach!

Ratownicy z całej Polski są zgodni – zjeżdżanie na jabłuszku stromymi szlakami, które stanowią integralną część górskiego krajobrazu, to skrajna nieodpowiedzialność. GOPR apeluje zatem do turystów o zachowanie zdrowego rozsądku podczas zimowego szaleństwa oraz dobieranie tras adekwatnie do używanego sprzętu. Wykorzystywane właściwie jabłuszko będzie wówczas świetnym i w stu procentach bezpiecznym sposobem na aktywne spędzenie wolnego czasu.

Zdjęcie wyróżniające: Freepik