Podróże z miłości do futbolu – na czym polega groundhopping, czyli turystyka stadionowa?

Podróże z miłości do futbolu – na czym polega groundhopping, czyli turystyka stadionowa?
Autor:
Data publikacji:
Kategoria:
Potrzebujesz ok. 3 min. aby przeczytać ten wpis

Fani futbolu coraz częściej ruszają w świat, żeby stanąć na murawie największych stadionów świata i zobaczyć jak największą ilość meczów. Rekordziści zjechali 92 boiska w 72 godziny!

Groundhopping – co to takiego?

Wywodząca się z angielszczyzny nazwa, to połączenie dwóch wyrazów: ground – boisko oraz hop – skakać, co w bezpośrednim tłumaczeniu na język polski daje niezbyt wyrafinowaną frazę: skakanie po boiskach. Oddaje ona jednak zasadniczą ideę groundhoppingu, czyli „skakanie” po tylu meczach piłkarskich, ile tylko się da radę. Kibice kończą oglądać spotkanie w jednym miejscu i od razu jadą na inny stadion, oglądać kolejny pojedynek. Inicjatywa ta przerodziła się z czasem nawet w charytatywne wyścigi.

W Anglii powstało zrzeszenie The 92 Club, którego uczestnicy wzięli sobie za cel odwiedzanie wszystkich stadionów Premier Football League, na których odbywają się rozgrywki piłkarskie. Tak narodził się pomysł, żeby zorganizować wyścigi – kto pierwszy objedzie wszystkie 92 stadiony. Niespodziewanie w 2015 roku czwórka kibiców Swindon Town dokonała tego przedsięwzięcia w zaledwie 72 godziny, ustanawiając tym samym rekord.

Samo hobby ma natomiast swoje korzenie już w latach 70. w Wielkiej Brytanii. Później stopniowo zaczęło rozszerzać się na kraje Europy centralnej i północnej (czyli te znajdujące się po demokratycznej stronie Żelaznej Kurtyny).

Groundhopping nie dla każdego?

Teoretycznie każdy miłośnik piłki nożnej może brać udział w zabawie – jedyne czego potrzeba to serca do footballu. Niestety, materialna rzeczywistość weryfikuję trochę tę kwestię. Turystyka stadionowa nie jest wcale tanim biznesem. Jeżdżenie po meczach w Polsce nie musi aż tak odbić się na portfelu, chociaż w czasie rosnącej inflacji może nieco przykrości, kiedy wjedzie się zatankować na stacji benzynowej. Liczne rozgrywki powinny jednak ten smutek szybko zrekompensować. 

Trudniejszą sytuację mają natomiast fani Primera División lub English Football League itp. Wyjazd za granicę, żeby śledzić na żywo rozgrywki w Hiszpanii, Anglii, Włoszech bądź Niemczech to sumy co najmniej kilku tysięcy złotych i tygodnie przygotowań. Nie każdego, niestety, stać na taką zabawę, a niektórzy nie mają po prostu czasu.

Nie wszyscy jednak muszą ścigać się z rekordzistami z Swindon Town, od lat znana jest metoda „podróżowania za klubem”. Będzie to tym prostsze, jeżeli rozgrywki odbywają się na terenie Rzeczypospolitej. Gdyby jednak ktoś zamarzył sobie wyjazd do poza Polskę, to warto pamiętać, że granice państw przynależących do Strefa Schengen – zwłaszcza po zdjęciu obostrzeń związanych z pandemią koronawirusa – można przekraczać swobodnie.

Zasady turystyki stadionowej

W krajach, w których groundhopping cieszy się największym zainteresowanie, czyli m.in. Anglia i Niemcy, powstały organizacje, które uregulowały zasady dotyczące tej specyficznej formy „turystyki sportowej”. Reguły są następujące:

  1. Mecze muszą mieć jakieś znaczenie ligowe, nie może to być zwykły sparing.
  2. Należy zobaczyć spotkanie od początku do końca.
  3. Nie wolno opuszczać stadionu.
  4. Trzeba przedstawić dowód, że było się na meczu np.: zdjęcie albo bilet wstępu.

zdj. główne: Dominik Kuhn/unsplash.com

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*